Bambusowe skarpetki – hit czy ściema? Sprawdzamy, co naprawdę masz na stopach

Kategorie : Blog , Materiały

Bambus ≠ wiskoza bambusowa. Serio, to ogromna różnica

Na początek ważne wyjaśnienie: bambusowe skarpetki to niekoniecznie skarpetki z prawdziwego bambusa. W większości przypadków mamy do czynienia z czymś, co nazywa się wiskozą bambusową – i to nie to samo, co naturalne włókna tej rośliny. Dlaczego to istotne? Bambus jako roślina faktycznie ma sporo supermocy: rośnie szybko, nie potrzebuje pestycydów, a dzięki naturalnemu związkowi o nazwie bamboo-kun wykazuje działanie antybakteryjne i antygrzybiczne. Brzmi pięknie – i rzeczywiście, gdybyśmy nosili ubrania z prawdziwego bambusa, byłoby to coś. Problem w tym, że zanim bambus trafi do Twoich skarpetek, przechodzi niezłą przemianę. Proces tworzenia wiskozy bambusowej to nie jest delikatne przędzenie z łodyg. To raczej przemysłowa operacja chemiczna: bambus jest najpierw mielony na pulpę, a potem traktowany substancjami takimi jak soda kaustyczna, dwusiarczek węgla czy kwas siarkowy. Mało eko, prawda? W efekcie powstaje włókno celulozowe, z którego robi się miękką i przyjemną w dotyku tkaninę. Ale – i to kluczowe – wszystkie te naturalne właściwości bambusa, o których mówią reklamy, gdzieś po drodze znikają. Bamboo-kun? Wypłukany. Naturalna struktura włókna? Rozbita. Finalnie mamy coś, co tylko z nazwy kojarzy się z rośliną, od której się zaczęło.

To co, bambusowe skarpetki są do bani?

Nie do końca. Wiskozowe skarpetki mają swoje zalety – są miękkie, przyjemne w noszeniu, często przewiewne i bardziej komfortowe niż syntetyki typu poliester czy akryl. Ale nie są ani supertrwałe, ani tak naturalne, jak mogłoby się wydawać. Jeśli szukasz naprawdę trwałego, oddychającego i naturalnego materiału – rozważ wełnę merino. Ma świetne właściwości antybakteryjne, dobrze reguluje temperaturę i odprowadza wilgoć. Jasne, kosztuje więcej, ale w wielu przypadkach to inwestycja, która się zwraca. A jak to wygląda od strony ekologii? No cóż… tu też trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Proces produkcji wiskozy bambusowej generuje sporo zanieczyszczeń, zwłaszcza jeśli jest prowadzony w systemie otwartym – czyli takim, gdzie chemikalia trafiają do atmosfery lub wód. A dwusiarczek węgla, który jest w tym procesie wykorzystywany, to substancja toksyczna zarówno dla ludzi, jak i środowiska.
Dla porównania – bardziej przyjazną alternatywą jest lyocell, często znany pod handlową nazwą TENCEL™. Powstaje on w zamkniętym obiegu, gdzie używany rozpuszczalnik (NMMO) jest odzyskiwany i ponownie wykorzystywany. Mniej chemii, mniej odpadów, większy szacunek dla planety. I tak, jeśli skarpetki są z lyocellu, producent zwykle chwali się tym na opakowaniu – i słusznie. Jeśli masz w szufladzie bambusowe skarpetki – spokojnie, nie wyrzucaj ich do kosza. Ale warto mieć świadomość, co tak naprawdę nosisz. "Bambus" w nazwie brzmi dobrze, ale najczęściej kryje się za tym chemicznie przetworzona wiskoza, a nie cudowny naturalny materiał prosto z lasu bambusowego.

Dodaj komentarz